Motocykle, pasja, która stała się sposobem na życie

Motocykle, pasja, która stała się sposobem na życie

Rozmowa z Panem Przemysławem Chromikiem, współzałożycielem firmy Accessories Customizing Hi-tech

Przyznam, że ma Pan zaskakujący wystrój gabinetu, co tak piękny motocykl robi w biurze?

Ten Harley to efekt połączenia naszych pasji i technologii, którymi dysponujemy. Kochamy motocykle, inwestujemy w najnowsze technologie i chcemy robić rzeczy piękne, oryginalne, czasem wręcz szalone. To chyba nasza prawdziwa natura. A ta maszyna to nasz pierwszy projekt i zarazem dobry duch, który mobilizuje nas do dalszych działań.

 

Chce Pan powiedzieć, że ten motocykl to Wasz produkt?

Dokładnie, brzmi może niewiarygodnie, ale to właśnie jest pierwszy motocykl, który został zaprojektowany i na bazie seryjnego  przebudowany  w naszym zakładzie. On nie tylko pięknie wygląda, ale naprawdę jeździ. Wszystko zostało zrobione tak, by maszyna mogła przejść wymagane testy techniczne i zostać zarejestrowana, a następnie cieszyć nas nie tylko wyglądem, ale i imponującymi osiągami.

Jak doszło do stworzenia tej wyjątkowej maszyny?

Przebudowa motocykla zajęła nam ponad rok, ponieważ w przypadku tego pierwszego egzemplarza bardzo wiele podzespołów i części musieliśmy sprowadzać z USA. Mimo to duża część detali powstała w naszym zakładzie. Potem wystarczyło już tylko to wszystko poskładać w jedną całość. Motocykl ten jest pewnego rodzaju symbolem naszych nieograniczonych możliwości, dlatego stoi w moim biurze. 

Od jak dawna jeździ Pan na motocyklach marki Harley-Davidson?

Moja przygoda z motocyklami trwa od najmłodszych lat. Chyba jak każdy młody człowiek toczyłem ciężkie boje z rodzicami o to by mieć motocykl. Harley-Davidson był wtedy poza jakimkolwiek zasięgiem. To było, co najwyżej marzeniem. To marzenie stało się bardziej namacalne w latach dziewięćdziesiątych, kiedy w Polsce powstał autoryzowany salon Harleya. Był to moment, w którym zrozumiałem, że kiedyś te motocykle nie będą już tylko moim westchnieniem, ale częścią mojego zawodowego życia.

Z dostępnych informacji na waszej stronie internetowej wynika, że większość Państwa projektów powstaje na bazie motocykli marki Harley-Davidson, dlaczego taki wybór?

Firma Accessories Customizing Hi-tech to efekt wieloletniej miłości do tych motocykli. Jak już sama nazwa sugeruje, zajmujemy się przede wszystkim produkcją nietypowych rozwiązań oraz akcesoriów customowych dedykowanych tym motocyklom. A mówiąc jeszcze inaczej, realizujemy wyjątkowe projekty na indywidualne zamówienia klientów, w dużej mierze takich samych pasjonatów motocykli jak my. Wśród naszych klientów coraz częściej zaczynają pojawiać się firmy czy osoby, które chcą się wyróżnić spośród innych a przy tym cenią sobie oryginalny desing i dobrą jakość.

Skupiliśmy się przede wszystkim na tej kultowej marce, ale obecnie jesteśmy w stanie wykonać również elementy dla innych motocykli. Jedynym ograniczeniem pozostaje wyobraźnia klienta.

Skąd wziął się pomysł, aby zająć się akurat taką dziedziną?

Przyczyny są tak naprawdę dwie. Nasza podstawowa działalność prowadzona pod marką ACH Chromet koncentruje się na branży maszynowej.

 Mamy wiedzę, mamy technologię, więc chcieliśmy to wykorzystać w inny sposób.
I tu pojawił się ten drugi czynnik. Pasja. Naszą pasją są od lat motocykle, więc razem z synem zdecydowaliśmy się pójść właśnie w tym kierunku. Decydując się na taką działalność, mieliśmy nadzieję, że uda się nam osiągnąć stan, o którym marzy chyba każdy człowiek, czyli robić to, co się kocha i zarabiać na tym pieniądze. A przy okazji chcieliśmy zaprezentować nasze możliwości robienia rzeczy naprawdę niesamowitych. Jesteśmy dopiero na początku drogi, ale te najważniejsze kroki zostały zrobione.

Czy potwierdzi Pan tezę, że technologia pomaga spełniać marzenia?

Wbrew pozorom w bardzo dużym stopniu. Kiedy wiele lat temu kupowaliśmy z ojcem pierwszą tokarkę, przekonywałem go, że przyda mu się ona w warsztacie samochodowym. Była to epoka fiata 125, 126 czy poloneza a więc pole do działania takiej maszyny rzeczywiście było spore. Z czasem okazało się, że maszyna pomaga nie tylko naprawiać samochody, ale także realizować nowe pomysły czy idee. W latach 90. kraj otworzył się na świat, pojawiły się nowe samochody a wraz z nimi lepsze technologie. Właśnie wtedy z wypiekami na twarzy oglądaliśmy motocykle przerabiane zagranicą, czując, że sami bylibyśmy w stanie tworzyć podobne cacka. Jednak w naszej rzeczywistości jeszcze nie było czym. Same chęci czy pomysły nie wystarczały. Aby robić naprawdę duże rzeczy, potrzebne były odpowiednie maszyny. A tych brakowało. Wraz z rozwojem firmy Chromet było nas stać na coraz lepsze obrabiarki CNC. Wtedy postanowiliśmy spróbować naszych sił. A ten lśniący Harley to jest efekt tego, że marzenia się spełniają.

Skoro jesteśmy przy technologii, czy dziś są Państwo w stanie samodzielnie wykonać cały wymarzony projekt?

Dziś już spokojnie mogę powiedzieć, że tak, mamy technologię, dzięki której możemy wykonać każdy, nawet najbardziej złożony element wymarzonego motocykla. W tej branży bez najlepszych technologii nie ma, czego szukać. Jesteśmy świadomi tego, że dla realizacji celów, które sobie postawiliśmy, obrabiarki sterowane numerycznie są niezbędne. CNC jest dziś po prostu jedyną metodą pozwalającą uzyskać skomplikowane kształty detali, czy odpowiednio gładkie powierzchnie. Chcemy się w tym kierunku poważnie rozwijać i chcemy skutecznie konkurować z najlepszymi na świecie. Zagraniczne firmy już od dawna dysponują technologiami na najwyższym możliwym poziomie. Stąd i nasze inwestycje w nowoczesną japońską technologię, która obecnie wyznacza światowe trendy.

W takim razie wybór FANUC ROBODRILL to nie był przypadek?

To świadomy wybór ludzi, którzy wiedzą, czego chcą. Bo z jednej strony FANUC to światowy potentat, o silnej, rozpoznawalnej marce z wieloletnimi  tradycjami, tak jak marka Harley – Davidson. A z drugiej strony ROBODRILL posiada takie cechy i parametry techniczne, że jest w stanie wyprodukować wszelkie elementy na potrzeby tak wymagającego motocykla, jakim jest ten kultowy olbrzym. Wcześniej, bez ROBODRILL-a nie wszystko byliśmy w stanie zrobić sami, co znacznie podrażało koszty całego projektu. Dziś dzięki niemu możemy zaproponować klientom lepszą cenę, znacznie krótszy czas realizacji projektu i gwarancję, że cała odpowiedzialność za powodzenie przedsięwzięcia pozostanie tylko po naszej stronie. Co niemniej ważne, sami w takim układzie śpimy spokojniej. Podam tu przykład - komplet kół, które do niedawna musieliśmy ściągać z zagranicy, kosztuje 12 tys. euro. Do tego dochodzą dodatkowe koszty z przesyłką itp. To są naprawdę duże pieniądze. A dziś taki komplet możemy już wykonać sami. Jest przy tym bardzo dużo pracy. Biorąc jednak pod uwagę fakt, że jest to jedno z najtrudniejszych zadań w całym procesie przebudowy motocykla, to satysfakcja, że możemy sami sobie z tym poradzić, jest naprawdę duża. To nam daje naprawdę dużo satysfakcji
i motywacji do dalszej pracy. Doszliśmy w końcu do etapu, w którym technologia nas już nie ogranicza w żadnym zakresie. Możemy koncentrować się jedynie na wizjonerstwie.

Jak wygląda obsługa tej maszyny, na co dzień?

ROBODRILL jest pierwszą maszyną FANUC, którą zakupiliśmy. Do tej pory wykorzystywaliśmy jedynie sterowania CNC FANUC przy innych obrabiarkach. Znamy FANUC od bardzo wielu lat i ta współpraca dobrze się układa. FANUC ma w swojej ofercie dużo ciekawych rzeczy, generalnie ma bardzo dobrą obsługę, nie tylko na etapie zakupu, ale właśnie tę posprzedażną. Doceniamy możliwości oferowane przez producenta, ale póki, co korzystamy z nich jedynie w podstawowym zakresie. Obróbką zajmujemy się od wielu lat, w tym obróbką CNC, a to powoduje, że nie musimy uczyć się podstaw. Podobnie jest z umiejętnościami programowania, które w przypadku naszej działalności są nie do zastąpienia. Wszystkie te umiejętności cały czas rozwijamy w codziennej pracy - to są lata doświadczeń i przysłowiowa beczka soli zjedzona przy prowadzeniu własnej działalności.

Widzę, że są Państwo na etapie budowy kolejnego motocykla, czy ROBODRILL się tu sprawdził?

Sprawdza się cały czas. Obecnie robimy przymiarki do wykonania na nim wahacza. Szacujemy, że wykonanie tego detalu, obróbka łącznie z napisaniem odpowiednich programów, zajmie nam około 4 dni. A wkrótce będą dużo bardziej skomplikowane rzeczy. Jestem jednak spokojny o efekt końcowy. Wiem, co ta maszyna potrafi, wiem, na co nas stać, więc musi być dobrze.

Czy może Pan zdradzić jak wygląda ogólny proces tworzenia takiego dzieła, bo chyba tak trzeba nazwać motocykle, które wyjeżdżają z Państwa zakładu?

Wszystko zaczyna się od rozmowy z klientem. To jest najważniejsza rzecz, bo ona determinuje to, jak każdy motocykl będzie wyglądał docelowo. Kiedy poznajemy klienta bliżej, dowiadujemy się, jakie są jego zainteresowania, pasje, jakim jest człowiekiem. To nam pozwala stworzyć wizję motocykla idealnego dla potrzeb, czy wizerunku danej osoby. Z zasady nigdy nie narzucamy naszych propozycji, bo żeby całość była udana, to przede wszystkim klient musi utożsamiać się z projektem. Jeśli klient „poczuje” wizję, przystępujemy do dalszej pracy. Jeśli nie, wspólnie szukamy innego rozwiązania. Mamy to szczęście, że wszyscy ludzie, z którymi pracujemy przy projektach to nie tylko pasjonaci motocykli, ale też artyści w rzemiośle, którym się zajmują. Dzięki temu, że wszyscy mamy tego samego bakcyla, możemy robić naprawdę szalone rzeczy.

Najbardziej szalona rzecz zrobiona do tej pory?

Motocykl wzorowany tematem „X-men”. Ten projekt był naprawdę wyjątkowy. Nasza praca nad nim rozpoczęła się od obejrzenia wszystkich filmów fabularnych „X-men” oraz oryginalnych komiksów. Wszystko to było nam potrzebne, aby wyłapać motywy czy niuanse charakterystyczne tylko dla tej serii. Kiedy już mentalnie weszliśmy w świat fantazji, mogliśmy zacząć z dużą łatwością przenosić szczegóły na nasz docelowy projekt, czyli rozrysować poszczególne detale na właściwej konstrukcji motocykla. Kiedy wszystkie elementy zostały naniesione i zaakceptowane, przystąpiliśmy do właściwej obróbki materiałowej. Mimo, że ten etap wymagał wysiłku i ogromnej precyzji, przyniósł nam naprawdę wiele satysfakcji. Każdy wytworzony element przybliżał nas do efektu końcowego i trudno było realizować to wszystko bez emocji. Kolejnym krokiem była równie żmudna praca składania wszystkich części w jedną całość. Wreszcie pojawił się lakiernik, który zwieńczył dzieło. Tak to w dużym skrócie wygląda.

A jak długo trwa cały proces?

To wszystko zależy. Jak wspominałem, nasz pierwszy motocykl robiliśmy ponad rok, ale wynikało to głównie z braku możliwości zrobienia wszystkich rzeczy na miejscu. Dziś, dzięki nowoczesnym maszynom nie mamy już takiego problemu. Trwa to znacznie krócej. W zależności od skomplikowania projektu i ilości przeróbek, jesteśmy w stanie całą przebudowę zamknąć w kilka miesięcy.

Ile kosztuje taka przeróbka motocykla i czy wielu mają Państwo klientów?

Za fabryczny tuning trzeba często zapłacić drugie tyle, co za sam motocykl, a w przypadku Harleya przerabianego według indywidualnego projektu – jak mawiają Amerykanie – granicę kosztów wyznacza niebo. U nas nie ma ani reguły, ani cennika. Każdy egzemplarz jest inny, bardzo staramy się, aby w poszczególnych motocyklach nie było nawet dwóch takich samych części. Wszystko zależy tak naprawdę od fantazji klienta. Widzimy rosnące zainteresowanie, dlatego cały czas się rozwijamy, inwestujemy w maszyny i wiedzę, żeby być gotowym spełnić każdą zachciankę. Nie ograniczamy się jedynie do rynku polskiego, staramy się aktywnie prezentować naszą działalność także zagranicą. To powoli przynosi efekty. Nie tylko pojawiają się klienci, ale także międzynarodowe uznanie jak w przypadku „X-men-a”. Na imprezie Custom Bike Show 2014 w chorwackim Biogradzie, organizowanym pod patronatem Harley-Davidson Owner Group, otrzymaliśmy pierwszą nagrodę. To jest naprawdę duże wyróżnienie i jesteśmy z tego bardzo dumni.

Nie boi się Pan konkurencji w tej dość niszowej działalności?

I tak, i nie. Jak na razie realna konkurencja to głównie zagranica. W Polsce, zresztą nie tylko w Polsce, dla większości firm robiących podobne rzeczy do naszych, najważniejszy jest tylko design. Dla nas poza wyglądem liczy się to, aby ten motocykl był w 100% sprawny technicznie. Rynek jest, co prawda wschodzący, ale tych, którzy mają technologię na bardzo wysokim poziomie i wiedzę potrzebną do tego, aby rzeczywiście móc tworzyć motocykle piękne i funkcjonalne jest bardzo mało. Na tym polu czujemy się dość bezpieczni. Jednak szczerze mówiąc na zagraniczne firmy patrzymy z dużą zazdrością  ze względu na potencjał rynku. Im jest dużo łatwiej zdobyć klienta, bo na zachodzie ludzie wciąż nie wierzą, że Polacy mogą mieć taką technologię by robić naprawdę poważne rzeczy. Przekonujemy się o tym szczególnie w czasie naszych zagranicznych prezentacji. Ludziom – mówiąc dosadnie – zapiera dech, kiedy widzą nasze maszyny czy inne efekty naszych działań. Mam czasem wrażenie, że trudno jest im się pogodzić, że w Polsce są firmy tak zaawansowane technologicznie, które zarówno pod tym względem jak i pod względem wiedzy prześcigają nawet firmy z zachodu. A my już naprawdę jesteśmy – nie boję się tego słowa – na światowym poziomie, pod każdym względem.

Czy zdarzyła się sytuacja, że klient był mimo wszystko niezadowolony z efektu końcowego?

Klasycznie rozumiane słowo reklamacja u nas praktycznie nie funkcjonuje. Dokładamy wszelkich starań na każdym etapie produkcji, aby nie było powodów reklamowania naszych produktów. Jak dotąd nie było takiego przypadku a mamy, czym się już pochwalić. Myślę, że taka sytuacja zdarzyć się nie powinna także w przyszłości. Z dwóch powodów. Po pierwsze, gwarantujemy najwyższą jakość wykonania każdego detalu, nawet takiego o najbardziej wymyślnym kształcie. Za to odpowiada technologia, a tą mamy najlepszą. Druga sprawa to fakt, że na etapie projektowania klient ma wgląd we wszystko i to do niego należą wszystkie ostateczne decyzje dotyczące realizacji projektu. Jak dotąd nie odnotowaliśmy sytuacji, kiedy klient zgłosiłby zastrzeżenia do ostatecznego kształtu zamówionego produktu.

Jest Pan zadowolony z etapu, w którym znajduje się Pańska firma?

Myślę, że tak. Zdaje sobie sprawę jak wiele jest jeszcze do zrobienia i nie wiem, czy wszystko, co chciałbym, uda mi się zrealizować przed emeryturą czy będzie to już na barkach syna. Przyszłość pokaże. Na szczęście możemy nadal się rozwijać, pracować i robić szalone rzeczy. A co najważniejsze, mamy solidną podstawę do tego, by realizować marzenia swoje i innych. To jest w tym najpiękniejsze.

Bardzo dziękuję za rozmowę

Informacja o firmie: ACH zajmuje się produkcją nietypowych rozwiązań oraz akcesoriów customowych dedykowanych do motocykli, miedzy innymi marki Harley-Davidson. Zakład produkcyjny, znajdujący się w miejscowości Bestwina -Janowice, w województwie śląskim, obsługuje wymagających klientów z całej Polski oraz zagranicy.


comments powered by Disqus