

Dlaczego kupili Państwo Robodrille?
Potrzebowaliśmy 4-osiowe maszyny sterowane numerycznie w celu zastąpienia mocno już wyeksploatowanego parku około 80 maszyn konwencjonalnych, który nam jeszcze pozostał. Na podstawie doświadczeń naszych inżynierów i przy współudziale pracowników działu zakupów został stworzony zestaw parametrów technicznych i eksploatacyjnych, którymi powinna się charakteryzować idealna dla nas maszyna. Te parametry pozwoliły nam ustalić kryteria wyboru, którymi kierowaliśmy się przy zakupie. Najlepiej te kryteria spełnił właśnie Robodrill. W naszym wewnętrznym postępowaniu zakupowym rozpatrywaliśmy wiele maszyn spełniających wymagane kryteria, także takich, które już użytkujemy. Do wzięcia pod uwagę Robodrilla zostaliśmy zainspirowani przez naszych kolegów pracujących w spółkach koncernu w Wielkiej Brytanii i w Niemczech. Ich pozytywne doświadczenia z innymi maszynami Fanuca były dobrą rekomendacją. Obecnie mamy sześć Robodrilli, ale zamówionych jest kolejnych 10. Wejdą w skład naszego parku maszynowego jeszcze w tym roku. Kolejnych 10 podobnych takich urządzeń zamierzamy kupić w ciągu dwóch lat, by całkowicie zastąpić maszyny konwencjonalne. Może będą to również Robodrille, bo jesteśmy z nich bardzo zadowoleni.
Co wytwarzają Państwo na Robodrillach?
Na Robodlillach obrabiamy odkuwki narzędzi chirurgicznych, a mówiąc precyzyjniej ich części robocze i złącza. Im dokładniej obrobione są te odkuwki, tym łatwiejsze w montażu są później powstałe w wyniku tej obróbki półwyroby. Likwidujemy maszyny konwencjonalne na rzecz maszyn sterowanych numerycznie, by zwiększyć jakość obrabianych półwyrobów i detali i tym samym zaoszczędzić czas na ich montażu.
Ile czasu można zyskać?
Modeli narzędzi, które produkujemy jest około 3 tys. W zależności od ich skomplikowania zaoszczędzamy od 10 do 30 proc. czasu na montażu. Nie jest to jednak jedyne źródło oszczędności dla nas z zakupu Robodlilli. Kupiliśmy je także po to, żeby taniej wytwarzać półwyroby, które dotychczas były obrabiane na maszynach konwencjonalnych. Może się wydawać dziwne, że stosując droższe maszyny sterowane numerycznie można taniej coś na nich wytwarzać. W naszym przypadku jest to jednak możliwe, a wpływ na to ma kilka czynników, z których najważniejszym jest różnica w kosztach osobowych, które firma ponosi na obsługę maszyn konwencjonalnych i maszyn sterowanych numerycznie. Do wytworzenia tej samej ilości produkcji w przypadku maszyn sterowanych numerycznie potrzeba po prostu mniej osób, według naszych obliczeń - prawie o połowę. Wynika to z oszczędności z przezbrajania maszyn konwencjonalnych, a także z większej stabilności i przewidywalności wykorzystania maszyn CNC. Jedno zamocowanie na Robodrillu zastępuje do nawet dziesięciu zamocowań na maszynach konwencjonalnych, a każde dodatkowe zamocowanie to ingerencja w proces, to dodatkowe zdarzenie. Mówiąc językiem statystyki matematycznej, obrabianie detalu na maszynach konwencjonalnych w sekwencji operacji to inaczej iloczyn logiczny zdarzeń niezależnych od siebie, który zawsze będzie przybierał wartość prawdopodobieństwa sukcesu niższą niż w przypadku obrabianiu tego samego detalu za jednym zamocowaniem na maszynie CNC. Chcę jednak podkreślić, że ta mniejsza ilość osób potrzebnych w obszarze obróbki wiórowej w naszej firmie nie oznacza żadnych zwolnień. Nadwyżka osób będzie kierowana do realizacji innych zadań.
Dlaczego nie produkują Państwo tych narzędzi na Robodrillach od początku do końca?
Narzędzia chirurgiczne charakteryzują się wielością asortymentu i zróżnicowaniem ich kształtów będących funkcją ilości zabiegów chirurgicznych, anatomii człowieka i istnienia wielu różnych podejść lekarzy do tych samych procedur chirurgicznych. Dodatkowo należy podkreślić, że to nie jest produkcja masowa. Produkujemy aż 3 tys. różnych narzędzi w stosunkowo krótkich seriach. Czasem są to wręcz jednostkowe zamówienia zgodnie z indywidualnymi wymaganiami klienta. Teoretycznie można by było narzędzie chirurgiczne z pręta czy płaskownika wytworzyć „na gotowo” obrabiając tylko na Robodrillu, ale to się po prostu nie opłaca. Dlatego w większości przypadków musi być odkuwka i tą odkuwkę należy odpowiednio na maszynie CNC obrobić do późniejszego montażu.
Czy chodzi tylko o tradycyjne narzędzia chirurgiczne?
Nie tylko. Produkujemy także półwyroby do szeroko pojmowanej stomatologii, protetyki i ortodoncji. Na Robodlillach obrabiamy na przykład części robocze kleszczy ekstrakcyjnych.
Brzmi to dość strasznie. Nie zetknął się Pan ze swoimi wyrobami osobiście u dentysty?
Tak się mogło zdarzyć, zważywszy na fakt, że zapewne w 100 proc. polskich gabinetów stomatologicznych znajdują się narzędzia wyprodukowane u nas, w Nowym Tomyślu. Oczywiście polscy stomatolodzy nie używają tylko kleszczy ekstrakcyjnych obrabianych wcześniej na Robodlillach. Nasze kleszcze są sprzedawane od wielu lat i są bardzo trwałe, nawet te obrabiane na maszynach konwencjonalnych. Te wytworzone na Robodrillu trafią tam dopiero za jakiś czas, bo Robodrilli używamy dopiero od niedawna. Oznaczać to będzie skok jakościowy. Pan u stomatologa nie zobaczy różnicy, ale ja oba narzędzia – wyprodukowane na Robodrillu i maszynie konwencjonalnej położone obok siebie, natychmiast odróżnię.
Kiedy zwróci się wydatek na Robodrille?
Z naszych kalkulacji wynika, że są to 3-4 lata.
Gdzie sprzedają Państwo swoje wyroby?
W 90 proc. eksportuje je m.in. do USA, Niemiec, Japonii, Włoch, Australii, Brazylii czy Wielkiej Brytanii. Nasz właściciel jest liderem w produkcji narzędzi chirurgicznych na świecie i dużą część produkcji od nas kupuje. Mamy też własnych klientów np. w Japonii, którym zakład w Nowym Tomyślu sprzedaje narzędzia już od ponad 30 lat. Robi to pod marką CHIFA, pod którą działał jeszcze przed prywatyzacją i kupnem przez B.Braun w latach 90.
Na Zachodzie obecnie modne jest przenoszenie produkcji do Polski. Czy niemiecki właściciel robi podobnie?
Tak się właśnie stało. Produkcja została przeniesiona tu między innymi z dwóch lokalizacji w Wielkiej Brytanii i Hiszpanii. Tam zamknięto fabryki. Na świecie B. Braun utrzymał cztery miejsca produkcyjne instrumentów chirurgicznych, w tym Niemcy i Polskę. Spółek produkcyjnych wytwarzających inne wyroby medyczne B.Braun ma na świecie ponad 30.
Czyli jednak, mimo zaawansowanej technologii i inwestycji w skomplikowane obrabiarki CNC, koszty robocizny wciąż mają znaczenie…
Na końcu i tak musi być montaż ręczny, ponieważ nie produkujemy masowo, każdego narzędzia w milionach sztuk. Zapotrzebowanie na każdy model waha się średnio od 10 sztuk do 5 tysięcy rocznie. Przy 3 tys. oferowanych modeli i relatywnie dużej zmienności w popycie nie opłaca się pełne automatyzowanie montażu. Musielibyśmy mieć wtedy kilkaset linii produkcyjnych! Praca ręczna przy standardowych narzędziach chirurgicznych to mniej więcej połowa obróbki. Oczywiście są narzędzia bardziej skomplikowane, gdzie tej obróbki maszynowej jest nieco więcej, jak w Polsce czy Niemczech.
Jakie mają Państwo plany rozwoju?
Rozwijamy nowe modele we współpracy z naszymi klientami. Nie produkujemy już tylko narzędzi chirurgicznych. Wytwarzamy też produkty używane w kardiologii, np. stenty, czy zestawy angiograficzne i hemodynamiczne. Rozszerzamy też działalność uruchamiając nowe miejsca produkcyjne. Od 4 lat mamy nowy zakład w Radzyniu Podlaskim, gdzie produkowane są m.in. kleszczyki i nożyczki chirurgiczne. Tam trafi część zamówionych Robodrilli, co najmniej dwa z dziesięciu w tym roku. W ubiegłym roku mieliśmy łącznie 650 mln zł rocznych obrotów i rośniemy stabilnie 8-10% rocznie. Nie odczuliśmy kryzysu. B. Braun to firma z kapitałem rodzinnym, nie notowana na giełdzie. Dla właścicieli ważny jest stabilny zrównoważony rozwój a nie codzienne obserwowanie kursu akcji, który może być i często ostatnio bywa obiektem spekulacji. Ich filozofią jest rozwój z kapitału w większości pochodzącego ze środków własnych. Firma matka kupuje od nas produkty, wspiera marketing i sprzedaż, ale nie transferuje pieniędzy na rozwój. Sami wypracowujemy środki na inwestycje. Bardzo fair ze strony właściciela jest to, że nie pobiera też dywidendy od zainwestowanego kapitału i cały wypracowany zysk jest reinwestowany na miejscu. To właśnie z tego zysku kupujemy także Robodrille, a dzięki zakupie Robodrilli mamy nadzieję ten zysk
w przyszłości zwiększyć.
Informacja o firmie: B.Braun jest niemieckim koncernem medycznym o obrotach ponad 5 mld euro rocznie i historii sięgającej 1839 roku. Siedziba firmy znajduje się w Melsungen koło Kassel. B. Braun w fabrykach na całym świecie produkuje ponad 40 tysięcy różnych produktów dla rynku ochrony zdrowia, w tym w ramach dywizji Aesculap około 10 tysięcy modeli instrumentów chirurgicznych. W Polsce wchodząca w skład koncernu B.Braun spółka Aesculap Chifa produkuje narzędzia chirurgiczne i zestawy kardiologiczne w fabrykach w Nowym Tomyślu (wcześniej Fabryka Narzędzi Chirurgicznych CHIFA) i Radzyniu Podlaskim, zatrudniając razem 1,7 tys. ludzi. Firma Aesculap Chifa jest także dystrybutorem produktów BBraun na rynku polskim w dziedzinach chirurgii, ortopedii, neurochirurgii, endoskopii, kardiologii, anestezjologii i stomatologii. Sprzedaje również pompy infuzyjne, materiały szewne, produkty farmaceutyczne, systemy kontenerowe, produkty do dezynfekcji. W ramach grupy w Polsce działają również: stacje dializ B. Braun Avitum oraz szpital Ortopedicum w Krakowie.